sobota, 16 listopada 2013

– 11 –

Po słowach Endymiona, Mamoru, czy jak mu tam jest teraz wszystkich wmurowało. Wszystkich, oprócz mnie. Mówili, że miałam mord w oczach. W każdym razie prawdopodobnie odczuwałam coś na kształt zmieszanego szoku, niedowierzania, wściekłości i innych pomniejszych uczuć. Skutkiem tego była moja reakcja – odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec ile miałam sił w nogach. Pierwsza zareagowała Sole – natychmiast rzuciła się w pogoń, za nią z kolei Deimos i Hideki. Jedyne, co pamiętam to to, że chciałam znaleźć się w bezpiecznym zaciszu pałacu w możliwie jak najkrótszym czasie. Oraz to, że wpadłam wprost w otwarte, ciepłe ramiona taty. Mówili, że zanosiłam się płaczem i nie chciałam nikogo widzieć. Płacz zmęczył mnie na tyle, że usnęłam, a kiedy się obudziłam poczułam na sobie przenikliwe spojrzenie Hidekiego. Wiedział, że rozpoznałam w nim dawnego Heliosa. On również nie miał wątpliwości kim jestem. Żadne z nas nie miało odwagi odezwać się pierwsze. Hide podszedł do mnie i patrząc prosto w oczy wziął mnie za rękę, a następnie złożył na dłoni delikatny pocałunek. Po tym odwrócił się i wyszedł. Ja po tym wszystkim byłam tak skołowana, że nie wiedziałam, czy go gonić, czy pozwolić mu odejść. W oczach miałam łzy, a moje usta cichutko wypowiadały słowa: Helios... Hideki... Zwinęłam się w kłębek a moje oczy przykuła pozytywka. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam. Co dziwne zmieniła się melodia. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w świat wspomnień.
Miałam wtedy 17 lat, była piękna wiosna, a Kryształowe Tokio przeżywało swój rozkwit. Stałam w altance w różanym ogrodzie i czekałam na Niego. Mijały godziny, a on nie przychodził. Kiedy się w końcu zjawił księżyc lśnił wysoko na niebie. Wziął mnie za rękę i złożył na niej delikatny pocałunek. Mówił, ze rozmawiał długo z moimi rodzicami. Prosił ich o pozwolenie na ślub. Już wcześniej powiedzieli mi, że to zależy tylko od nas. Kiedy mi się oświadczył byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Spojrzałam mu głęboko w oczy i oprócz bezmiaru miłości dojrzałam smutek. Nie chciał mi wtedy powiedzieć o co chodzi, ale mam wrażenie, że już wtedy wiedział, że koniec tamtego świata jest bliski...
W międzyczasie podeszła do mnie Sole, jeszcze w swojej ludzkiej postaci i położyła obok mnie Notatnik. Uśmiechnęła się ze zrozumieniem, zmieniła w psa i zwinęła się w kłębek obok mnie. Wzięłam go do ręki i spodziewając się co będzie mi dane przeczytać otworzyłam go... i nic. Kompletnie nic, oprócz krótkiej wiadomości na pierwszej stronie:
Ariano, dopóki nie uwierzysz i nie nazwiesz swoich uczuć, nie odnajdziesz swojej drogi. Nie myśl o przeszłości, tylko skup się na dniu dzisiejszym i zacznij patrzeć w przyszłość. Rozczarowania i strach są normalnymi uczuciami, każdy z nas je przerabia. Nie bój się ich, bo one podobnie jak miłość wypełniają nasze życie. Nic nie jest czarno – białe i nic nie dzieje się bez przyczyny. Pozdrawiam, Rei.
To mnie kompletnie zaskoczyło. Skąd ona to wszystko wiedziała. Popatrzyłam na Sole, ale ona spała z niewinnym wyrazem swojego oblicza. Zostawiłam ją tam śpiącą i zeszłam na dół. W salonie siedziały wtulone w siebie Keiko i Gaia. Obok nich leżał ich ojciec. Kiedy podeszłam Gaia natychmiast rzuciła mi się na szyję. Za chwilę dołączyła do niej Keiko. Kiedy już mnie uściskały przemówił on: Przepraszam za to co się stało, Chibiusa. Nie wiedziałem, że tak wyjdzie. Kiedy twoja mama powiedział mi o tobie wtedy, przed laty, stchórzyłem. Mam nadzieję, że wybaczysz po latach swojemu ojcu. W tym samym czasie wszedł do salonu Shin i stanął za mną. Czując jego obecność odpowiedziałam byłemu Księciu Ziemi: Nie jestem Chibiusa. Mam na imię Ariana, a Twoim dzieckiem jest mój starszy brat – Shin. Fakt, że w poprzednim wcieleniu byłam Twoją córką nie ma tu żadnego znaczenia.
Na jego twarzy odmalował się szok, szukał jakiegokolwiek potwierdzenia moich słów i dostał je od trzech osób, które w tej samej chwili weszły do salonu. Były nimi mama, ciocia Sere i ciocia Rei. Zatkało go, ale mam powiedziała tylko: To już nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, że już więcej nie zrobisz nikomu krzywdy. Endymionie, ty umierasz...
Po tych słowach zapadła grobowa cisza przerwana przez przeraźliwy krzyk bliźniaczek, które nie wiedziały, co mają zrobić. Ostatecznie razem ze mną i Shinem czuwały przy jego łóżku aż do końca.

Endymion został pochowany jako Mamoru Chiba obok swojej żony. Na cmentarzu wiał lodowaty wiatr, a na plecach czułam czyjś wzrok. Kiedy się odwróciłam ujrzałam Galaxię i Heliosa rozpływających się w powietrzu. Usłyszałam jej głos: Endymion i Kage to były tylko pionki. Prawdziwa walka dopiero się rozpocznie i nikt z was nie ujdzie z życiem...

1 komentarz:

  1. no i wreszcie nadrobiłam he he he bardzo ciekawie się to wszystko rozwija więc czekam na kolejne rozdziały i serdecznie pozdrawiam a i widzę że zmieniłaś stronę mus\ę przyznać że teraz lepiej się czyta :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń