Stwierdzenie
wypowiedziane przez Setsunę zmroziło wszystkich. Pewnie milczenie i
bezruch trwał by dłużej, gdyby nie Helia, która powiedziała, że
dopóki zagrożenie się nie ujawni, to nie mamy się czym martwić.
Fakt, ona przecież doskonale wie, czym jest walka i za wszelką cenę
stara się jej uniknąć. Uspokojeni zaczęliśmy wracać do pałacu.
W międzyczasie się odmieniłam i byłam w swojej przemoczonej
sukience. Speszona umknęłam na boczne schody, prowadzące do mojego
pokoju. Myślałam, że mnie nikt nie zauważy, jednak jak zwykle nie
doceniłam mamy. Czekała na mnie w sypialni. Wiedziała, że coś
się stało. Kiedy się wysuszyłam i przebrałam opowiedziałam jej
o rozmowie z Heliosem. Wysłuchała mnie i przytuliła. Powiedziała:
Nie martw się. Może on nie był twoją bliźniaczą gwiazdą,
która jest Ci przeznaczona. Masz jeszcze dużo czasu i na pewno ją
znajdziesz. Po tych słowach wyszła, a ja zmęczona przeżyciami
dnia zasnęłam. Kiedy się rano obudziłam coś przygniatało moje
ręce. Okazało się, że Nozomi przyszła do mnie w nocy, przytuliła
się i zasnęła. Nigdy nic takiego się nie zdarzało. Kiedy
spróbowałam delikatnie uwolnić ręce spod małej, niestety się
obudziła. Wbrew moim przypuszczeniom, uśmiechnęła się i
powiedziała: Jutlo tes psyjdę pać do Ciebie. Po tych
słowach zaśmiała się i uciekła. Ja z kolei odbyłam poranną
toaletę, ubrałam się w szkolny mundurek i zeszłam na śniadanie.
Podczas niego dowiedziałam się, że mama wspólnie z wojowniczkami
podjęła decyzję dotyczącą bezpieczeństwa. Od dzisiaj w drodze
do szkoły mają mi towarzyszyć cztery nowe wojowniczki: Ruri, Febe,
Iona i Hana. Pozostałe mają być cały czas czujne i w razie
jakiegoś zagrożenia interweniować. W sumie nie bardzo rozumiem tą
decyzję – w końcu wszystkie chodzimy do tej samej szkoły i
klasy, więc i tak praktycznie się nie rozstajemy. No ale nie było
wyboru. Lekcje były jak zwykle nudne. W drodze powrotnej
postanowiłam się na chwilę urwać mojej „straży przybocznej”.
Zamiast na drogę prowadzącą do pałacu, skręciłam do znajomego
mi parku Juuban. Siadłam na ławce obok fontanny i jak zwykle
powróciłam do XX wieku, kiedy jako Chibiusa spędzałam tu niemal
każde popołudnie wraz z Usagi. Wspominałam walki toczone w tym
miejscu, pierwsze spotkanie z Heliosem... Nie wiem jak długo
siedziałam na tej ławce, w każdym razie nagle ze wspomnień
wyrwała mnie Hotaru. O nic nie pytała, zresztą chyba miałam
wszystko wypisane na twarzy. Po prostu wzięła mnie za rękę, jak w
XX wieku i powoli, w milczeniu poszłyśmy do pałacu. Odprowadziła
mnie do pokoju, ale nie weszła. Uśmiechnęła się smutno, a w jej
oczach dostrzegłam zrozumienie. Przebrałam się w wygodne ciuchy i
podeszłam do biurka. Leżał na nim jakiś notes. Na okładce miał
namalowany półksiężyc, a całość przypominała pozytywkę,
którą pokazała mi w przeszłości Usagi. Obok leżała kartka. Był
to list od mamy, o treści:
Kochana Ariano.
W zeszycie tym
znajdziesz drogę do odnalezienia swojej bliźniaczej gwiazdy.
Historie tam opisane wydarzyły się naprawdę. Mam nadzieję, że
pomoże ci to zrozumieć, że przeznaczenia nie da się przewidzieć,
ani w żaden sposób na nie wpłynąć. To, co wydarzyło się w
przeszłości nie ma żadnego wpływu na przyszłość. Miłej
lektury, mama.
Otworzyłam
notatnik na pierwszej stronie i okazało się, że w okładce
rzeczywiście jest pozytywka. Zaczęła grać melodię Klik, a ja zaczęłam
czytać.
On nie kochał
nigdy żadnej z nas...
Rei
To była moja pierwsza świadoma miłość. A raczej zauroczenie,
jak się później okazało. Spotkałam Mamoru, kiedy spieszyłam się
na autobus. Byłam wtedy na pierwszym roku studiów. To było jak
grom z jasnego nieba, zarówno dla mnie, jak i dla niego. Nie mogło
być w tym żadnej pomyłki. Widziałam to w jego oczach, kiedy
patrzył na mnie. Tylko zabrakło mi w tym wszystkim jakiegoś
porozumienia dusz, czytania sobie w myślach. Spotykaliśmy się już
chyba dobre pół roku, kiedy wyznałam mu miłość. On się tylko
roześmiał. Powiedział, że podobam mu się, ale tylko fizycznie.
Nie chciał się wiązać żadnymi „łańcuchami emocjonalnymi”.
Szkoda, był bardzo przystojny. Nie mogłam jednak budować swojego
życia na kruchej podstawie fascynacji i pożądania. Postanowiłam,
że odejdę od niego „po angielsku”. Bez słowa zabrałam swoje
rzeczy z jego mieszkania i wróciłam do domu. Długo się z tego
zbierałam, ale przyszłość miała dla mnie miłą niespodziankę.
Co do Mamoru,to gdzieś na dnie serca dalej tli się do niego jakieś
uczucie, ale z całą pewnością nigdy nie pozwolę mu dojść do
głosu.
Usagi
Byliśmy sobie przeznaczeni od wieków. Ja i Mamoru. Zawsze razem
stawialiśmy czoło wszystkim przeciwnościom losu. Poznałam go na
drugim roku studiów. Kiedy go zobaczyłam miałam wrażenie, że go
bardzo dobrze znam. Skąd miałam wtedy wiedzieć,że w poprzednim
wcieleniu byliśmy małżeństwem i mieliśmy córkę. Od razu
zaiskrzyło. Spędzaliśmy razem dni i noce (zwłaszcza noce). Coś
mi mówiło, żeby na niego uważać. Nigdy nie rozmawialiśmy, nie
robiliśmy nic poza wiadomymi sprawami. Nie czułam żadnej głębi
uczuć, ba nie czułam z jego strony żadnej odpowiedzi na wysyłane
przeze mnie sygnały. Miałam wrażenie, że nasz związek się
skończył zanim jeszcze się zaczął. Gdzieś w przebłysku
wspomnień pojawił się obraz małej różowowłosej dziewczynki,
która mówiła do mnie „mamo”, a obok był właśnie on. Właśnie
ten argument trzymał mnie przez cały czas u jego boku, pomimo męki
emocjonalnej. W końcu po roku postanowiłam z nim o tym pogadać.
Najpierw nie dowierzał, potem się roześmiał, a a koniec brutalnie
obwieścił mi, że nie żywi do mnie żadnych uczuć, a całą tą
historyjkę o córce mogę spisać i wydać jako książkę dla
dzieci, bo według niego, nie nadaję się na matkę. Po czym dodał,
że nie chce mieć ze mną od tej pory nic wspólnego. Wziął swoje
rzeczy i trzasnął drzwiami, wcześniej rzucając mi klucze od ich.
Długo płakałam. Kiedy wydawało mi się, że nie jestem zdolna do
żadnych uczuć pojawił się ON, ten, który od zawsze był mi
przeznaczony. I wtedy wszystko stało się proste... Mamoru po prostu
przestał dla mnie istnieć.
Ayame
Na ostatnim roku studiów, gdzieś w czeluści zgłębiania
tajników mojego przyszłego zawodu, pojawiło się światełko. A
raczej światełka. Poszłam na imprezę. Poznałam tam chłopaka,
który jak się później okazało zawładnął moim losem na zawsze.
To miała być „przygoda na jedną noc”. Ja do niego nic oprócz
pożądania nie czułam, on czuł dokładnie tyle samo. Było miło,
dał mi swój numer telefonu z nadzieją, że to powtórzymy. Nie
miałam zamiaru. Los szykował dla mnie jednak niespodziankę. Tej
nocy zaszłam w ciążę. Po kilku tygodniach, kiedy zorientowałam
się, że właśnie to się stało, odnalazłam w torebce ową
kartkę. Zadzwoniłam pod numer. Odebrał od razu i uwodzicielskim
głosem zaczął namawiać mnie na kolejną noc. Ja z kolei
poprosiłam tylko o spotkanie. Kiedy do niego doszło i kiedy
powiedziałam mu o skutkach naszej ostatniej nocy, wpadł w szał.
Zaczął domagać się, abym usunęła dziecko. Popatrzyłam na
niego, odwróciłam się i poszłam. Nie odbierałam od niego
telefonów. Postanowiłam, że ta mała istota we mnie ma prawo żyć.
Po kilku tygodniach dowiedziałam się, że Mamoru (tak miał na imię
ojciec dziecka) uciekł z miasta i ślad po nim zaginął. Tydzień
tkwiłam w marazmie, po nim doszło do mnie, że zostałam sama z
dzieckiem. Od kompletnego załamania uchronił mnie pewien człowiek,
którego poznałam w parku Juuban. On dał mi nadzieję na lepsze
jutro i zaopiekował się zarówno mną, jak i dzieckiem.
Zamknęłam notatnik, pozytywka przestała grać. Zaczęłam
rozmyślać nad losem bohaterek – Rei ma męża, dzieci i jest
szczęśliwa, Usagi chyba również. Zastanawiało mnie kim jest
Ayame. Jej losy do złudzenia przypominały historię mamy. W
międzyczasie zerknęłam na zegar. Było już po 22. Szybko się
umyłam i przebrałam. W łóżku zastałam już Nozomi. W żaden
sposób nie mogłam jej przekonać, że ma spać u siebie, więc ją
po prostu przytuliłam. Zasnęłyśmy, a kiedy się rano obudziłam
okazało się, że również Ayumi postanowiła nie spać samotnie...
bardzo ciekawy rozdział a zwłaszcza przeszłość z pamiętnika :) czekam na więcej i mam nadzieję że dowiem się dlaczego Helios tak wrogo zachowuje się do Ariany przecież jest kolejnym wcieleniem Chibiusy ??? czekam i pozdrawiam fanka 12:)
OdpowiedzUsuń